ten rozdział dedykuje mojej kochanej przyjaciółce Kasi ;** dziękuje za to co dla mnie zrobiłaś <3333
nie tylko tobie się wydaje -powiedzieliśmy wszyscy razem i zaczęliśmy się śmiać........
***Oczami Nialla***
Ucieszyłem się jak Zayn pokłócił się z Anią.Może to dziwne, ale mnie to ucieszyło.Sam nie wiem czemu.Zayn jest moim przyjacielem i wydaje się to dziwne.Może teraz będę miał większe szanse u Ani, ale gdy usłyszałem że ona chce się spotkać z Olivierem, wszystko przepadło. Kocham ją, ale nie chce żeby cierpiała, a z czego słyszałem tylko przez niego cierpi. Widać że Zayn chce dla niej dobrze, ale nie powinien tak szybko reagować.Może być zły, ale to jest jej życie i nie powinniśmy za nią decydować z kim ma się spotykać a z kim nie.Ania miała dzisiaj wyjść,ale wyniki są złe i musi zostać jeszcze parę dni na obserwacji, nie warto ryzykować Biedna....Jest już późno, więc zaczęliśmy się zbierać.Pożegnaliśmy się z Anią i pojechaliśmy do domu.Jak byliśmy już na miejscu, poszedłem do pokoju Zayna, zapukałem do drzwi i po chwili usłyszałem ciche ''proszę'' .Wszedłem...
-Hej, jak się czujesz?-zapytałem spokojnie.
-fatalnie, nie powinienem tak bardzo naskakiwać na nią-powiedział, gołym okiem widać że żałuje.
-może i nie powinieneś, ale to teraz nie jest istotne. Teraz ważne jest zdrowie Ani-powiedziałem
-Ania, no właśnie co z nią? jak się czuje? -zapytał się mnie mulat.
-Miała dzisiaj wyjść, ale wyniki są złe i musiała zostać na obserwancji. Lekarze nic nam nie chcą powiedzieć, to póki nie będzie wszystkich wyników, mówią że wygląda im to na jakieś zakażenie, ale nie mają 100%-owej pewności-powiedziałem, szkoda mi jej. Siedzi sama i nie ma co robić.Pewnie czuje się samotna.
-jakie zakażenie? przecież wyniki były dobre-powiedział zaskoczony.
-zrobiono jej dodatkowe badania, bo tamte się pomieszały. Lekarze nie wiedzą czy to zakażenie czy coś innego.Na razie nie chcą nam powiedzieć-powiedziałem
-No, ale nic jej nie będzie ?
-nie wiem, miejmy taką nadzieje że to nic poważnego -powiedziałem-jak coś będę u siebie-dodałem i wstałem. Jak wychodziłem usłyszałem ciche '' okey'' i zamknąłem drzwi i kierowałem się do swojego pokoju.
***Oczami Ani***
Nie dobrze mi..Mówią że mam coś w organizmie, ale mnie to nie interesuje.Teraz dla mnie ważne jest spotkanie z Olivierem.Wyjęłam telefon i napisałam do niego SMS-a.
''Olivier, przemyślałam parę spraw i musimy się spotkać. Możemy się spotkać? ps.Ale dopiero jak wyjdę ze szpitala.. Ania''
Po chwili usłyszałam że SMS-a przyszedł...
''Oczywiście że możemy się spotkać <3 dziękuje że dasz mi tą jedną szanse na wytłumaczenie się<3 Co się stało że leżysz w szpitalu ? ;'c Olivier''
Odpisałam...
''Długa historia ;c nie chce mi się tłumaczyć... Ania ;c ''
Po chwili dostałam wiadomość
''Jak chcesz nie musisz się tłumaczyć..Zdrowiej szybko ;-* Jak się czujesz? Olivier''
Odpisałam..
''fatalnie ;c nudzi mi się strasznie,nie wiem jak ludzie mogą tu wytrzymywać parę dni...Ania''
Pisałam z nim jeszcze jakieś 2 godziny i poszłam spać..Rano jak się obudziłam przyszedł lekarz.
-Dzień dobry, jak się spało? -zapytał się z uśmiechem na twarzy.
-dobrze-powiedziałam rozciągając się, nagle poczułam ból w klatce piersiowej.Szybko się złapałam za to miejsce.
-coś panią boli?-zapytał się i podszedł do mnie
-tak bardzo -zwijałam się z bólu.
-tu-powiedział lekarz, dotykając miejsce gdzie ja poprzednio, a ja tylko pokiwałam głową-coś jeszcze panią boli? -dodał po chwili
-wszystko-powiedziałam i nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i już nic nie czułam....
***oczami Zayna***
Rano kiedy wstaliśmy, postanowiliśmy że pojedziemy do Ani. Po paru minutach jak byliśmy pod jej salą, lekarze szybko ją gdzieś zabierali.
-przepraszam, co się z nią dzieje-powiedział przestraszony Louis
-Teraz nie mogę wam powiedzieć, musimy ją szybko zawieść na sale operacyjną-powiedział-przyjdę jak będzie już po wszystkim-dodał i zniknął za jakimiś białymi drzwiami.
-nie rozumie, mówiliście że nic poważnego jej nie jest-powiedziałem
-Lekarze nam mówili żebyśmy się nie martwili , po nie mają wszystkich wyników-powiedział już załamany Louis, nie chciałem żadnych kłótni, wiec nie zaczynałem..... Czekamy już 3 godziny, a lekarza nadal nie przyszedł. Czekami już załamani gdy nagle lekarz przyszedł. Wszyscy szybko do niego podbiegliśmy.
-i co z nią?-zapytałem
-jest już lepiej, ale mało brakowało.Musimy zrobić jeszcze parę badań i będziemy lepiej wiedzieć co robić dalej, jak się obudzi to zawołajcie kogoś-powiedział
-dobrze dziękujemy, do widzenia -powiedziałem
-do widzenia-powiedział i poszedł. Po chwili przywieźli Anie do sali.Wyglądała jak trup, cała blada, zero znaku życia.....Nikt nie wie co jej jest.Wszyscy poszliśmy do jej sali.Rozmawialiśmy co jej może być, gadaliśmy tak godzinę, a nie zauważyliśmy że Ania się obudziła.
-Ania!obudziłaś się !-krzyknąłem uradowany-jak się czujesz?-powiedziałem już spokojnie
-fatalnie-powiedziała słabo
-to może ja pójdę po lekarza -powiedział Louis i wyszedł.
***Oczami Ani***
wszystko mnie boli. Nie dobrze mi.Zastanawia mnie tylko jedno.Co mi jest?oraz co się stało?Tak myślałam to puki nie przyszedł lekarz.
-jak się czujesz?nadal cię tam boli-zapytał się.
-bardzo boli-powiedziałam słabo.
-ale teraz mniej czy mocniej?-zapytał się po chwili
-mocniej -powiedziałam już prawie nie kontaktowałam
-kręci się pani w głowie, albo ma pani ciemno przed oczami?-zapytał a ja tylko pokiwałam głową i film mi się urwał.nic nie czułam.Dosłownie nic nie czułam.Nagle widziałam siebie nie przytomną na łóżku, chłopców którzy nie wiedzieli co się dzieje i lekarzy, którzy próbują mnie ratować.Co jest? czuje się jak duch.Spojrzałam się na swoje ręce były niewidzialne, cała byłam niewidzialna...Co to ma znaczyć? pierwszy raz w życiu tak się czuje, ja w ogóle nic nie czuje.Widzę wszystko, wszystkich a nikt mnie nie widzi.Lekarze ciągle mnie ratują, w aparacie do którego jestem podłączona coś zaczęło pikać.
Zebrało się jeszcze więcej lekarzy i wyprosili chłopaków, ja poszłam za nimi.Nadal mnie nie widzieli, co się tu dzieje? widzę wszystkich, a oni mnie nie. Inni pewnie by cieszyli, ale ja nie.Nie fajnie się czuje patrząć jak ktoś cierpi i nie mogę nic zrobić,nie fajnie się czuje patrząc jak płakali i nie wiedzieli co ze mną się dzieje, sama nie wiem co ze mną się dzieje.Usiadłam przy Louisie, nienawidzę jak ktoś cierpi, a nie mam jak mu pomóc wstałam z krzesła..Popatrzyłam się na nich i poszłam do sali w której leżałam.Nie wieże że tak wyglądam. Cała blada, zero znaku życia....Trup...nigdy w życiu tak nie wyglądałam i nigdy nie czułam się taka bezradna.
Po chwili usłyszałam wolne pikanie, zobaczyłam w tym aparacie do którego jestem podłączona , ze moje serce zaczęło bić...uśmiechnęłam się.Lekarze już wyszli, a chłopcy weszli.Cały czas patrzyli się na mnie, tymi zapłakanymi oczami.Nie chce teraz na nich patrzeć.To boli.Myślałam chwile i usiadłam na łóżku obok siebie.Złapałam się za rękę i po chwili się obudziłam....
-proszę, nie płaczcie-powiedziałam słabym głosem
-Ania ty żyjesz!-krzyknęli wszyscy uradowani, że żyje.
***Oczami Louisa***
Nie wiem co jest Ani.Najgorsze jest to że nikt nie wie, nawet lekarze nic nie wiedzą. Chce żeby było już po wszystkim , chce żeby znowu była zdrowa i pełna radości.Wszyscy tego chcemy.Każdy chce jak najlepiej dla niej. Nie chce nawet wiedzieć co czuje Niall, każdy wie że się w niej zakochał (oprócz Ani). A no właśnie!
-jak się czujesz?-zapytałem się spokojnie
-dobrze-powiedziała, wiedziałem że kłamie, ale nie chciałem jej denerwować.
-nie smuć się, wszystko będzie dobrze sobaczysz-powiedziałem, a ona się lekko uśmiechnęła.
-Louis, nie jesteś głodny,idziemy do sklepu.Żeby coś kupić do jedzenia,chcesz coś?-zapytał się Liam.
-wy idźcie ja zostanę tu z Anią-powiedziałem, a oni wyszli....-może zawołać lekarza? -zapytałem się dziewczyny, nie mogłem na nią patrzeć, nie mogłem patrzeć jak cierpi.Leży cała blada na łóżku. Chce żeby była zdrowa, żeby była radosna, a nie cały czas smutna. Nie lubię jak jest smutna.
-nie trzeba-powiedziała słabym głosem..... Chłopaki nadal nie przychodzili.Zauważyłem że Ania zasnęła.Wyszedłem z sali i zadzwoniłem do Liama.
-tak?
-gdzie jesteście?
-w sklepie, a co ?coś się stało Ani?
-nie, tylko zasnęła.
-aha to nie budź jej, dobra ja końce, bo Niall zaraz zaginie-powiedział śmiejąc się, pewnie z blondyna i rozłączył się.
***Oczami Ani***
Byłam zmęczona, więc zasnęłam. Długo nie mogłam spać, zauważyłam że Louisa nie ma, więc wstała i wyszłam na korytarz.Stal tam odwrócony tyłem do mnie. Podeszłam cicho i go przytuliłam.
-czemu nie śpisz?
-nie chce mi sie
-powinnaś leżeć
-nic mi się nie stanie, chłopców jeszcze nie ma?
-są jeszcze w sklepie, jak się czujesz?
-nawet dobrze :)
-na pewno dobrze?
-tak,Louis nie rób ze mnie kaleki
-no, ale martwię się o ciebie
-nie musisz,nic mi nie jest. Nie mogę was zostawić, nie dawno was poznałam, a już mam was zostawić?nie zrobię wam tego, nie potrafię, nie martw się-powiedziałam i go przytuliłam.Po chwili poszliśmy do sali i cały czas gadaliśmy i się śmialiśmy.......
hej, oto rozdział 21 <3 już <3 mam nadzieje że się podoba? <3 wiem krótki, ale ważne że jest ;d tak dużo osób odwiedza mojego bloga, a tak mało komentarzy ;c to mnie martwi, bo nie wiem czy dobrze pisze, czy mam coś zmienić ;c jeszcze tego nie robiłam, ale chyba muszę ;c dziękuje tym co komentują rozdziały ;* kocham was <3
5 komentarzy= następny rozdział
jej, dziękuję za dedykację, a co do rozdziału to genialny aż myślałam, że cię zabiję jak ją prawie uśmierciłaś xd ♥
OdpowiedzUsuńhehe, dziękuje <3
UsuńOMG :* super rozdział ;) dawaj nextaa .! <3
OdpowiedzUsuńRozdział super.Całe opowiadanie jest genialne =D A już myślałam że chcesz uśmiercić Anie :**
OdpowiedzUsuń